Stefan Padło Stefan Padło
1631
BLOG

Waldemar Łysiak "Najgorszy"

Stefan Padło Stefan Padło Kultura Obserwuj notkę 6

Dodatek do "trylogii łotrzykowskiej" Łysiaka zgodnie z sugestią jednego z komentujących.

Ekskagiebista, pułkownik Mieczysław Heldbaum na łożu śmierci udziela wywiadu amerykańskiej dziennikarce, która trafiła do niego zupełnym przypadkiem – obraził się na nią Lech Wałęsa a jakiś materiał do macierzystej redakcji przywieźć koniecznie musiała. Początkowo niechętna, dość szybko przekonuje się, że wpadł jej w ręce materiał godny Pulitzera a sam pułkownik zaczyna ją fascynować – niczym Mephistopheles doktora Fausta...

Wywiad jest tylko pretekstem (jak to często u Łysiaka bywa, który beletrystycznej formy używa by przedstawić czytelnikowi swoją analizę rzeczywistości) do podróży przez historię Polski od czasów okupacji aż do dnia dzisiejszego, a ściślej pamiętnych wyborów prezydencko – parlamentarnych roku 2005. Autor w jasnym świetle pokazuje zależność Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej od Związku Sowieckiego, obnaża marionetki siedzące na najwyższych stołkach, których ręce, nogi a przede wszystkim głowy były sterowane za pomocą sznurków prowadzonych przez naczelnego lalkarza mającego swoją siedzibę na Kremlu. Takim właśnie sznurkiem jest pułkownik Heldbaum, rezydent moskiewski w „Priwiślanskim Kraju” - oficjalnie będącym suwerennym państwem a w praktyce kolonią całkowicie zależną od Stalina i jego następców.

Książka Łysiaka to wyborny dialog. Stary, umierający pułkownik flirtujący z młodą dziennikarką, próbujący w jej oczach odegrać geniusza zła będącego jednocześnie znakomitym komikiem, jajcarzem, jak sam siebie nazywa, robiącym dowcipy wszystkim wokół, łącznie z własną „firmą” - to majstersztyk narracji. Autorowi udało się w powieści połączyć dwa żywioły – klasyczną jedność miejsca, czasu i akcji będącą podstawą antycznych dramatów i jednocześnie przeprowadzić czytelnika przez pół wieku historii PRL. Pozostając w jednym miejscu, pokoju, w którym umierający kagiebista gości wywiadującą go dziennikarkę, jednocześnie przemieszcza się wraz z opowieścią po całej Europie i świecie, zagląda do tajnych gabinetów i rynsztokowych melin, spotyka wielkich tego świata oraz ostatnie szumowiny, obserwuje mijający czas i zmiany, jakie on ze sobą niesie. Zmiany nie tylko polityczne alt też obyczajowe, może porównać świat współczesny tym tuż powojennym, dzisiejszy rozpasany hedonizm z siermięgą lat pięćdziesiątych.

To nie wszystko, czytelnik porusza się nie tylko w płaszczyźnie poziomej, geograficzno – chronologicznej, ale także w pionowej. Z wyżyn gabinetów zajmowanych przez kreatorów rzeczywistości z kremlowskiego nadania nagle spada do rynsztoka, do warszawskiego półświatka gadającego „kminą” i parającego się tym samym, czym zwykł parać się półświatek w światowych metropoliach takich jak Paryż, Amsterdam, Nowy Jork czy Buenos Aires – ciemnymi interesami, mokrą robotą a w gospodarce permanentnego niedoboru także handlem towarem w teorii legalnym a w praktyce legalnie niedostępnym.

A w tle operacja „Zalew”, operacja „Żelazo”, rozgrywki pomiędzy AK, NKWD i Gestapo, mistyfikacja związana z V Zarządem WiN czyli operacja „Cezary”, antyżydowskie czystki roku '68, morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka, zamach na Jana Pawła II, okrągły stół, lustracja, wybory kontraktowe, agenturalność Wałęsy, bezpieczniackie haki, stan wojenny, tajemnice warszawskiego półświatka penetrowanego przez bezpiekę... jednym słowem najnowsza historia Polski od tej wojennej aż po „upadek” komunizmu w roku '89 i dalej, do początków IV Rzeczypospolitej. Łysiak w brawurowy sposób opowiada o uzależnieniu naszych władz – cywilnych, wojskowych, resortowych – od moskiewskiej centrali, o działalności ruskich służb – GRU, NKWD, NKGB, KGB, FSB – infiltrujących w sposób totalny zarówno PRL jak i suwerenną ponoć Polskę postokrągłostołową. Podaje czytelnikowi pod nos ogrom nazwisk, faktów, wydarzeń wielkich i pozornie drobnych obłożonych odautorskim komentarzem co sprawia, że powieść zamienia się w podręcznik historii najnowszej, ale podręcznik specyficzny, podręcznik, który czyta się jednym tchem a wiadomości zostają w głowie bez wysiłku, podane z odpowiednią dozą humoru. Aż człowiek wzdycha i myśli sobie – czy w ten sposób nie mogły być napisane wszystkie szkolne cegły, od których nabawił się skoliozy, garba i kręćka?

Ale historia Polski i świata opowiadana przez umierającego szpiega też jest dla Autora tylko pretekstem (pretekstem w pretekście) do filozoficznego wywodu, czy raczej serii wywodów, opisujących społeczeństwo i rządzące nim mechanizmy. Moim ulubionym jest antydemokratyczny wykład pułkownika Heldbauma, który w prostych i żołnierskich słowach ukazuje zakłamanie i fałsz tego „najdoskonalszego z ustrojów”: „Każda demokracja jest chorobą, raz lżejszą, raz cięższą, i każda jest aberracją, bo uporczywie skręca w lewo, by przekroczyć sto procent sensu. Zaś powyżej stu procent sensu rozpościera się, jak sama arytmetyka wskazuje, ma pani rację, ląd nonsensu, kraina upiornej gry pozorów, sala balu maskowego, na którym pseudowolność nosi szaty królowej swobód, ekshibicyjna lubieżność przywdziewa welon tolerancji, hańba dźwiga strój rozsądku, bezprawie udaje sprawiedliwość, a władza paraduje w kostiumie Robin Hooda zabierającego bogatym żeby dawać biednym to, co zostało z łupu ukradzionego wszystkim, zwłaszcza biedakom”. Prawda, że trafne? Diagnoza idealna, nawet fanatyk demokracji musi się zastanowić i uznać, że coś w tym jest. A do tego dochodzi doskonała analiza sił kształtujących polską scenę polityczną oraz instrumentów, którymi ta scena jest manipulowana. Zwięzła i tak wymowna, że czytelnik przestaje wierzyć w jakikolwiek sens wyborów i traci nadzieję na to, że własnoręcznie wypełniona i wrzucona do urny karta do głosowania ma jakikolwiek wpływ na to, kto wypełni parlamentarne ławy czy umości swój zadek na prezydenckim stolcu.

Po lekturze „Najgorszego” każdy, nawet największy niedowiarek i wróg teorii spiskowych karmiony medialną papką musi się zastanowić, czy aby racji nie mają wieszcze zepchnięci na margines, którzy głoszą, że kraj nasz jest kondominium bez suwerenności, że politykami i „mężami stanu” zza kulis sterują wielcy i potężni, aż ukryci w cieniu i że to wszystko, co parę dni temu z okazji rocznicy kontraktowych wyborów zostało nazwane „Wolną Polską” to tylko fasada, za którą kryje się prawdziwa rzeczywistość... rzeczywistość, która przeraża, dlatego jest wypierana ze świadomości...

- - - - - - - - - -

Książka dostępna tutaj: Waldemar Łysiak "Najgorszy"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura