Przez siedem lat rządzili krajem,
Rozkradli wszystko co się dało,
Chronili dupy swe nawzajem,
Lecz to za mało, wciąż za mało!
Trzeba się jakoś zabezpieczyć
Przed vox populi co się czai
Żeby dorobek ten zniweczyć
Na rzecz kolejnej tępej zgrai.
Cóż, tak to bywa w demokracji
- kto przy śniadaniu czuł się bogiem
Może nie dożyć do kolacji
Jeśli nie liczy się z Narodem...
Więc gdy się wypełniły dni
Pożegnać przyszło się z mandatem
Wprost do Brukseli szeregiem szli
Po lepsze auto, jacht i chatę.
Morał nam taki się wyłania
Z tej nieco głupiej andegdoty
Będzie miał zawsze kąt do spania
Ten kto złodziejskie ma ciągoty...